Odcinek 5. Gliniana partia

W gawrze przewodniczącego Pospolitej Mobilizacji panowała atmosfera napięcia. Napięta była, jak śnieżnobiała i do tego nowa proteza przewodniczącego.
Grzegorz „Żul” Szczecina był wściekły. Kłopoty piętrzyły się w ostatnich tygodniach jak pozytywne recenzje książki Rolanda Kła, który, jak sam pisał – siedząc na ratanowym leżaku nad ciepłym morzem przegryzając Pieuvre Grillée i popijając znakomitym Chablis myślał w przerwach pomiędzy jednym i drugim kęsem o Polsce. No może co dwa gryzy. Jeden gryz zawsze mu zabierał odźwierny Praś. Ale przy małmazji i rachatłukum to już nieustannie. Na czczo i bez popijania myślał zaś jak by tu Szczecinę wysiudać. Obecna sytuacja była wodą na młyn Rolanda.
Przewodniczącemu pulsowała żyłka.
„Jak mogły nie wyjąć” – rozdarł się - „jedno głosowanie a te baby nie potrafią wyjąć karty?” - „Rozumiem tę siksę z Bladoseledynowych- młoda, niedoświadczona -ale nasza weteranka – Makrelowska - Bronichicka? Nawet kot Klęczysława podobno turlał się ze śmiechu z nas przez godzinę”.
„Właśnie pani poseł”, - przyszedł w sukurs przewodniczącemu Borys „The Blade” Altanka. – zwracając się do Maszy Kowalskiej – faktycznej liderki w klubie zjednoczonych frakcji Lewicy, Skrajnej Lewicy, Tego co Za Wielkim Murem i miłośników Greci Nurnberg.
-„Proszę poinstruować o tym swoje koleżanki, kolegów i tych wszystkich innych, którzy nie wiedzą, nie chcą, albo nie mogą płciowo ani inaczej” – Altanka już przyswajał sobie właściwą poprawną politycznie terminologię - „że jak się wkłada, to trzeba też wyjmować”.
Masza Kowalska czuła się zrugana. Właściwie lubiła, żeby ją rugał, ale tylko i wyłącznie Gutenberg. Są też wtedy kajdanki, klapsy, świece i atmosfera. Kiedy rugał ją Szczecina, nie było nawet buziaka. Tylko oschła wrocławska pruderia.
„Zmieniamy temat” – zaordynował przewodniczący.
„Lewacy wybrali wreszcie swojego kandydata” ,
„I to będzie ten rowerowiec Muchoń, właśnie pogrążyli się ostatecznie. Im opadnie, nam zacznie się podnosić” - dodał jak zwykle z gracją i wdziękiem drapiąc się w kroku. Pamiętał, że na końcu wypowiedzi dobrze jest rozładowywać atmosferę ciepłym i miłym uśmiechem, uważał że jest w tym mistrzem.
„No, no nie popadajmy w nadmierny entuzjazm, przecież zgarnie w ten sposób głosy środowisk QWERTY oaz Z”, powiedział przytomnie Borys „Brzytwa” patrząc się karcąco na ustępującego przewodniczącego. „A i może część feministek, miłośników stokrotek, dębów szypułkowych i potężna grupę zwolenników Ochrony Porzuconych Puszystych Kotków”. A przecież po to przyjęliśmy tą lewacką ban… to znaczy prześladowanych prawie syryjskich uchodźćów z LSD, z obecną tu Kowalską, Korynckim i innych ”
„No ale przecież Muchoń polegnie w pierwszych tygodniach kampanii” odparował Szczecina - „i jeszcze pojawią się kwestie formalne, kto będzie pierwszą damą na przykład.. Może Chichotek?”
„O panie przewodniczący to niegrzeczne”, oburzyła się niespodziewanie Ligawa-Płońska niekwestionowana kandydatka na przegraną w wyborach prezydenckich w imieniu całej opozycji.
„To narracja mecenasa Chabety, którą już odszczekał na Twitterze.”
„Chyba oderżał” - zarechotał Szczecina, lubił wtrącać konstruktywne wątki do skomplikowanej dyskusji. Czuł w tym jakąś wspólnotę duchową z wicemarszałkiem Pierzastym z lewicy, który o każdym na wszelki wypadek mówił „debil”, choć tylko stojąc przed lustrem miał w tym rację.
„Mamy ważniejszy problem”, powiedział milczący dotychczas w kącie arcystrateg i jedyna nadzieja partii i klubu Krzesimir Nitorgen.
„Zagrożeniem dla naszej kandydatki” - tu czujnie przerwał, żeby sprawdzić, czy kandydatka się nie rozpłacze - „jest nasz dawny koalicjant - Łapciniak- Pramysz. Może zabrać nam głosy wsi, miast i miasteczek. Czyli wszystkie.”
„Czy zadzwoniłeś do nich, każąc mu, żeby natychmiast się wycofał?- zapytał Przewodniczący
Tak -powiedział przygnębiony Nitrogen- „Odebrał ich gensek- marszałek– Pogorzelski”
„I co powiedział? Wycofują się?” – zapytała z dziewczęcą nadzieją, wycierając głośno nos służbową chusteczką , Ligawa.
„Ze względu na obecność dam nie mogę powtórzyć.”- powiedział Nitrogen
„To może chociaż opisz innymi słowy” – zachęcił go Szczecina
„Noo.. Przywołał matkę przewodniczącego i jej życie towarzyskie, poza tym nawiązał do pana, do mnie i Starego Testamentu,”
„Jak?” – zainteresował się niespodziewanie Altanka.
„Mieszkańców Sodomy, oraz zaproponował nam szybką, zdrową przebieżkę po lesie. Mamy wy..., to znaczy udać się w podskokach w kierunku daktylowca właściwego ( Phoenix dactylifera). Mamy na niego wejść i obijać…”
„O to nie było tak źle, zresztą partia chłopska, zna się na drzewach i roślinach” - przerwał Szczecina – „i coś jeszcze powiedział Pogorzelski ?”
„No.. wrzasnął „ja gorę !” i rzucił słuchawkę ale..”
„No dobrze, czyli w zasadzie nie powiedział nic, czego byśmy o sobie nie wiedzieli. Zresztą co to za kontrkandydat dla naszej Ligawy. Przecież to pierwsza potencjalna prezydentka, kandydatka, kobieta, tego atutu nam nie odbierze.” - podpowiedział przytomnie Altanka i popatrzył się z niepokojem na Ligawę, która coraz głośniej siąkała nosem. Wiedział, że trzeba przy niej mówić rzeczy miłe, przyjemne, a w pismach zawsze narysować jakiś kwiatek w rogu albo kotka. Partia przewidująco zamówiła hurtowe ilości chusteczek higienicznych na potrzeby kampanii. Oraz abonament Disneya, żeby wzmacniać emocjonalnie kandydatkę.
„Panie przewodniczący – mamy problem” - powiedział wyjątkowo doproszony do tego grona być może przyszły przewodniczący Adam „Agent” Pediatrowicz.
„Mam informację z moich dawnych lewicowych , lewackich i innych źródeł.”
„Czyli znowu był na wódce z Korynckim i Napiórkowskim” – pomyślał Nitrogren
„Muchoń planuje w czasie kampanii ogłosić coś, co odbierze kluczowy atrybut naszej kandydatce…” powiedział posępnie były najlepszy agent w historii programu Agent i najgorszy minister zdrowia w historii zdrowia.
„Jaki?” – zapytał przeczuwając katastrofę Szczecina.
„Ogłosi, że w swoich związkach Muchoń jest kobietą i żąda, żeby być określanym jako kandydatka na prezydenta a nie kandydat. I Chichotek chętnie zaświadczy, co oni tam sobie..”
„Szlag” – pomyślał Szczecina…
Gdzieś w oddali zawył przeraźliwie wilk... To straż marszałkowska trenowała wilki, w nadziei na akustyczne odstraszania dronów…
Świat Pospolitej Mobilizacji kładł się spać, bo była 21. Po 21 największa opozycyjna siła na papierze i w Sejmie zamieniała się w terakotową armię. Z glinianym przewodniczącym, z glinianymi kandydatami i z glinianą koncepcją…