Libia. Nowe tureckie narzędzie szantażu wobec UE

Dzisiaj Turcja nie ma przyjaciół. Z małymi wyjątkami, które nazywają się Katar i być może Rosja. A nie ma ich dlatego, że Recep Erdogan postawił na ekspansję, podboje i krucjatę. Tak będzie wyglądała neoosmańska polityka zagraniczna. 
  • Opublikowane w dziale Analizy
Czytaj więcej...

Amerykański bigos, czyli system polityczny w służbie wolności

Kiedyś marzenie każdego Polaka. Dostać się tam, żyć w dobrobycie - to wygrana na loterii. Godne życie i bogactwo. Jednak, w miarę zbliżania się okrętu „Polska” do brzegu demokracji i kapitalizmu odkrywamy, że ten brzeg jest niezwykle zróżnicowany, jego kształt zależy od państwa znacznie bardziej, niż niegdyś nam się wydawało, a amerykańska część brzegu zupełnie nie przypomina europejskiej. USA to już nie jest tylko symbol bogactwa, a w politycznym wymiarze wolności i demokracji. Zaczęliśmy dostrzegać światłocienie.

  • Opublikowane w dziale Analizy
Czytaj więcej...

Czy car z sułtanem ograli Unię Europejską?

Chory człowiek Europy. Podobno tak o Imperium Osmańskim mawiał car Mikołaj I. W połowie XIX wieku Turcja była terytorialnym Kolosem na glinianych nogach. Carska Rosja zaproponowała nawet ówczesnym mocarstwom jej rozbiór, ale caratowi odpowiedziano, że „chorego się leczy, a nie kroi”. Dzisiaj relacje należącej do NATO Turcji z Rosją zaczynają wyglądać na sojusz strategiczny. 

  • Opublikowane w dziale Analizy
Czytaj więcej...

USA w Iraku w pułapce własnej polityki dezinformacyjnej

Stany Zjednoczone wpadły w pułapkę własnej polityki dezinformacyjnej, czego przykładem jest praca jednego z wiodących ośrodków badań strategicznych, neokonserwatywnego (neocon) think tanku promującego wojnę z Iranem.

Podczas pierwszych tygodni protestów w Iraku dziesiątki Irakijczyków spaliło irańskie konsulaty w Nadżafie, Karbali i Bagdadzie. Zachodni analitycy oparli swoją analizę na obrazach w mediach społecznościowych i filmach na YouTube, szczególnie tych, które pokazały protestujących skandujących „Iran Barra..Barra. Bagdad Tibqa Hurray ”(Iran wyjechał, Bagdad pozostaje wolny). Analitycy i media głównego nurtu - przede wszystkim ludzie siedzący tysiące kilometrów od Iraku, którzy nigdy nie odwiedzili tego kraju i nigdy nie spędzili z jego ludnością wystarczająco dużo czasu, aby zrozumieć dynamikę kraju i to, jak naprawdę myślą Irakijczycy - odzwierciedlili i wzmocnili opinię, że Irak jest wrogi wobec Iranu.

Jednak chociaż każde życzenie może się spełnić, jednak przeważające wiatry mogą podważyć nasze nadzieje i oczekiwania. Życzeniowe myślenie analityków przytłoczyło ich poczucie rzeczywistości, zwłaszcza możliwości istnienia rzeczywistości przez nich niedostrzeganej. Wpadli w tę samą pułapkę dezinformacji i ignorancji, która ukształtowała zachodnią opinię od czasu okupacji Iraku w 2003 r. Inwazję na Irak uzasadniono obecnością „broni masowego rażenia”, która nigdy nie istniała. W Syrii toczyła się wojna informacyjna w celu obalenia prezydenta Baszara al-Assada. W tym celu USA wspierały grupy terrorystyczne, takie jak ISIS i Al-Kaida. W mediach główny nurt wojny w Syrii - głównie za pośrednictwem WhatsApp, mediów społecznościowych, Skype, działaczy i dżihadystów - rozegrał się kosztem zniszczenia własnej wiarygodności, a także dziennikarstwa zachodniego w ogóle.

Wstydliwa nieodpowiedzialność tych reporterów i analityków stała się oczywista dla dużej części opinii publicznej. Nie było odpowiedzialności za oszustwa ze strony środków masowego przekazu: praktycznie wszystkie zachodnie media były na tej samej łodzi, całkowicie pozbawione niezbędnego profesjonalizmu. Zachodnie media stały się kpiną ze szlachetnego i wymagającego zawodu dziennikarza i jego mandatu do zgłaszania i dzielenia się informacjami bez manipulacji. Dziennikarze zostali zmuszeni do przestrzegania zasad redakcji gazet i poglądów politycznych ich właściciela - ten, który płaci grajkowi, wybiera melodię!

Na szczęście Internet umożliwił ludziom poszukiwanie alternatywnych źródeł i analiz. Na przykład w dużej mierze przestrzegano standardów dziennikarskich w Izraelu, jedynym miejscu na Bliskim Wschodzie, gdzie analitycy i reporterzy mają swobodę mówienia prawdy o swoich wrogach (niezależnie od cenzury wojskowej) oraz o ograniczeniach władzy Izraela. Izraelskie media donosiły o słabości frontu wewnętrznego w przypadku wojny oraz o ogromnych szkodach, jakie ich wrogowie mogą wyrządzić krajowi poprzez politykę odstraszania, z jaką Izrael miał do czynienia w tym stuleciu.

Rząd Izraela ma „Radę Oceny Ryzyka”, która przewiduje reakcję wroga w przypadku „bitwy między wojnami” i ocenia wyniki uderzenia Izraela w cel, a nawet setki celów w Gazie, Syrii, Libanie, Iran, Jemen i Irak. Ta ocena jest zawsze bardzo zbliżona do rzeczywistości, w przeciwieństwie do oceny Stanów Zjednoczonych.

Prestiżowe zachodnie think-tanki, takie jak Brookings, Carnegie, Hudson, Washington Institute, „Middle East Institute” i inni promowali wiarę w antyrańskie cele protestujących w Iraku i Libanie. Opowiadali się za „słabością Iranu w Iraku”, zjawiskiem opartym na kilku komentarzach ulicznych i kilku pożarach inspirowanych podpaleniami. Najprawdopodobniej instytucje te nie chciały zniekształcać rzeczywistości, ponieważ ujawniły swoje ograniczone rozumienie Bliskiego Wschodu. Nawet po zbombardowaniu przez USA irackich sił bezpieczeństwa na granicach iracko-syryjskich niektórzy analitycy sugerowali, że Iran nie otrząśnie się i nie będzie w stanie odpowiedzieć, a „Kataib Hezbollah” jest słabszy niż kiedykolwiek wcześniej. Jednak następnego dnia ich sympatycy włamali się do ambasady USA w Bagdadzie i zmobilizowali tysiące ludzi, wywołując panikę i strach nie tylko w ambasadzie, ale także w Pentagonie i Białym Domu.

Nie ma wątpliwości, że prezydent Donald Trump ma niewielką wiedzę i doświadczenie w zakresie polityki zagranicznej. Nigdy nie twierdził, że jest odwrotnie. Ale jego ministerstwa spraw zagranicznych i obrony nie wydają się być bardziej oświecone.

Co wydarzyło się w ubiegłym tygodniu w Iraku?

27 grudnia 2019 r. wystrzelono kilka rakiet od niezidentyfikowanych napastników przeciwko irackiej bazie wojskowej K1 w Kirkuku na północ od Iraku. W tej bazie, podobnie jak w wielu innych, wojsko irackie i amerykańskie są obecne na tym samym gruncie i w tych samych murach, nawet jeśli mają różne dowództwo i kontrolę. Dwóch irackich policjantów i jeden amerykański kontraktor zginęli, a 2 oficerów armii irackiej i czterech amerykańskich kontraktorów zostało rannych.

Następnego dnia sekretarz obrony Mark Esper zadzwonił do irackiego premiera, aby poinformować go o „swojej decyzji o zbombardowaniu baz Kataib Hezbollah w Iraku”. Abdel Mahdi poprosił Espera o spotkanie twarzą w twarz i powiedział swojemu rozmówcy, że byłoby to niebezpieczne dla Iraku: odrzucił decyzję USA. Esper odpowiedział, że „nie wzywa do negocjacji, ale do poinformowania o podjętej już decyzji”. Abdel Mahdi zapytał Espera, czy USA mają „dowód przeciwko Kataibowi Hezbollahi, aby się nim podzielił, żeby Irak mógł aresztować osoby odpowiedzialne za atak na K1”. Brak odpowiedzi: Esper powiedział Abdelowi Mahdiemu, że USA są „dobrze poinformowane” i że atak nastąpi „za kilka godzin”.

W niecałe pół godziny amerykańskie samoloty zbombardowały pięć pozycji sił bezpieczeństwa Iraku rozmieszczonych wzdłuż granic iracko-syryjskich, w strefie Akashat, 538 kilometrów od bazy wojskowej K1 (która została zbombardowana przez wciąż nieznanych sprawców!). USA ogłosiły atak, ale pominęły fakt, że na tych pozycjach byli nie tylko Kataib Hezbollah, ale także armia iracka i policjanci federalni. Większość ofiar amerykańskiego ataku stanowiły armia iracka oraz policjanci. Zginęło tylko 9 oficerów Kataib Hezbollah - którzy dołączyli do irackich sił bezpieczeństwa w 2017 roku. Te pięć pozycji miało za zadanie przechwytywanie członków ISIS i ściganie ich, a także powstrzymanie bojowników grupy przed przekroczeniem granic z pustyni Anbar. Miasto położone najbliżej tych zbombardowanych pozycji to Al-Qaem, 150 km bazy.

Jaki jest rezultat amerykańskiego bombardowania irackich sił bezpieczeństwa?

Iran walczył o osiągnięcie konsensusu między różnymi irackimi partiami politycznymi. W Bagdadzie niemożliwe było zjednoczenie ich w celu wyboru nowego premiera po rezygnacji Adela Abdela Mahdiego. Partie polityczne, przede wszystkim grupy reprezentujące szyicką większość, były podzielone między sobą i nie były w stanie wybrać odpowiedniego kandydata. Protestujący okupowali ulice, a flaga Hashd al-Shaabi nie była tolerowana na placu w Bagdadzie.

Bombardowanie przez USA pozycji irackich sił bezpieczeństwa spadło jak manna z nieba dla Iranu. Działania sekretarzy Pompeo i Espera były w doskonałej harmonii z celami dowódcy brygady IRGC-Qud Qassem Soleimani. Dwaj amerykańscy urzędnicy przełamali polityczny impas w Iraku i odwrócili uwagę kraju od ambasady USA oraz włamania protestujących w celu zakwestionowania amerykańskiego bombardowania irackich sił bezpieczeństwa.

Członkowie Hashd al-Shaabi i innych jednostek sił irackich, a także rodziny i przyjaciele 79 (zabitych i rannych) ofiar demonstrowali poza ambasadą USA w Zielonej Strefie w Bagdadzie. Flagi Hashd al-Shaabi pojawiły się nad wejściem do ambasady USA. Wycofanie sił amerykańskich z Iraku stało się priorytetem parlamentu irackiego, a nawet Moqtady al-Sadra.

USA zapłaciły cenę tysięcy zabitych i rannych oraz biliony dolarów za utrzymanie strefy wpływów, baz wojskowych i przyjaznego rządu w Iraku, ale nie udało się im osiągnąć tych celów. Nieodpowiedzialna i błędna analiza sytuacji w Iraku i jego dynamiki dowiodła, że ​​jej autorzy są oderwani i odizolowani od tej rzeczywistości.

USA mogą zostać wyparte z Iraku i Syrii. Mogą przenieść się do Kurdystanu. Ale jeśli parlament nie osiągnie porozumienia w sprawie ich obecności w Iraku, siły amerykańskie nie będą już w przyjaznym otoczeniu i mogą być celem różnych grup irackich, podobnie jak to było w 2005 roku.

Jedna szybka decyzja podjęta przez niedoświadczonych amerykańskich polityków, najwyraźniej podążających za radą think tanków, spowodowała niepowodzenie USA w regionie. Czy rada neokońskich analityków była ukształtowana przez niekompetencję, czy po prostu według ich programu? Rzeczywiście dzieli ich duża odległość od realiów w Iraku i reszcie Bliskiego Wschodu, a amerykańscy decydenci najwyraźniej nie otrzymują rzetelnych porad na temat tego regionu.

Wszystko to spoczywało w rękach generała brygady Qassem Soleimani, którego jedyną potrzebą jest wykorzystanie amerykańskich błędów na Bliskim Wschodzie. USA wzmacniają Iran, demonstrując prawdę komentarza Sayyeda Alego Chamenei: „Dzięki Bogu, nasi wrogowie są imbecylami”.

Elijah J. Magnier

tytuł oryginału: Les USA pris à leur propre piège en Irak et les idées chimériques des cercles de réflexion

 

Uwaga: tekst został napisany i opublikowany jeszcze przed zabiciem generała Qassema Suleimani.

Elijah J. Magnier jest korespondentem i analitykiem politycznym strefy wojennej z ponad 35-letnim doświadczeniem na Bliskim Wschodzie i Afryce Północnej (MENA).

Magnier związany z kuwejcką Al Rai Media, opisywał wojnę  Izraela i Libanu w 1982 r., iracko-irańską, wojnę domową w Libanie, wojnę w Zatoce Perskiej w 1991 r., wojnę w latach 1992–1996 w byłej Jugosławii, inwazję USA na Irak w 2003 r., drugą wojnę w Libanie w 2006 r., a także niedawne wojny w Libii i Syrii.

  • Opublikowane w dziale Analizy
Czytaj więcej...

Zapomniana wojna

Konflikt hybrydowy, który wyznacza kolejne stadia wrogości i agresji między państwami bez formalnego wypowiedzenia wojny bądź uznania za wojnę został spopularyzowany w literaturze polskiej po wojnie na Ukrainie i zajęciu przez Rosję Krymu.

  • Opublikowane w dziale Analizy
Czytaj więcej...

Gra o saudyjski tron

Wpływ na władzę w Arabii Saudyjskiej to wpływ na globalne wydobycie ropy dzięki pozycji Królestwa w OPEC, na kształtowanie jej cen i wpływ (zróżnicowany) na politykę kilkudziesięciu państw skupionych od 2015 r. w „sunnickim NATO”, czyli utworzonym przez Arabię Saudyjską quasi-sojuszu antyterrorystycznym.

  • Opublikowane w dziale Analizy
Czytaj więcej...
Subscribe to this RSS feed

Parlament Europejski

Grupy parlamentarne

Komisja Europejska

Rada Europejska

Europosłowie